Dla Nadleśnictwa Złotów (dawne woj. pilskie) to koszmarna wiadomość. Najstarsze drzewo, pomnikowy dąb Jan pod wpływem wiatru rozłupał się. Pozostał tylko kikut.
Dąb Jan rósł już ponad 500 lat i został pomnikiem przyrody w 1956 roku. Mierzył 525 centymetrów obwodu i miał 28 metrów wysokości.
Coroczna lustracja pomnikowego drzewa, mimo widocznych ubytków, wskazywała, że dąb będzie żył. Niestety okazało się inaczej.
(tak wyglądał dąb Jan przed katastrofą - Fot. zlotow.pila.lasy.gov.pl)
- Widok powalonego drzewa, które od tylu lat rosło przy leśnej drodze budząc jednocześnie zachwyt i pokorę wobec majestatu przyrody, należał do najbardziej przygnębiających z jakim musiałem się zmierzyć - mówi Krzysztof Janiak leśniczy leśnictwa Wąsosz. - Zaledwie tydzień temu zaobserwowałem pękniecie wzdłuż pnia, Kilka tygodni temu od silnych wiatrów ułamał się jeden z konarów, co zapewne wpłynęło na statykę drzewa – dodaje.
(Fot. zlotow.pila.lasy.gov.pl)
Powalony dąb pozostanie na swoim miejscu. - Na terenach niezabudowanych, jeżeli nie stanowi to zagrożenia dla ludzi, drzewa stanowiące pomniki przyrody podlegają ochronie, aż do ich samoistnego rozpadu. Powalone drzewo, zgodnie z przepisami prawa, pozostanie do naturalnego rozkładu w lesie. Mimo, że „Jan” zakończył swój żywot jest miejscem występowania wielu organizmów związanych z martwym drewnem – tłumaczy leśniczy.