Drewniany barak w pobliżu poznańskiego szpitala im. Heliodora Święcickiego płonął dziś przez prawie całe popołudnie. Początkowo podejrzewano, że doszło do pożaru szpitala. Kłęby dymu widoczne były w prawie całym Poznaniu.
Informację o pożarze służby otrzymały około godz. 15.00. Okazało się, że płonie niezamieszkały barak przy ulicy Grunwaldzkiej. Na miejsce udało się aż 12 zastępów straży pożarnej (w pewnym momencie w akcji brało udział nawet 15 zastępów).
Baraki znajdują się na terenie, na którym ma być rozbudowywany szpital, dlatego część z nich była już opuszczona.
- Pożarem objęty był barak długości około 70 metrów. Praktycznie w 90 procentach jest spalony. Sytuacja była bardzo trudna. Gęsto porośnięte drzewa, dużo baraków, duże zagrożenie. Cała sytuacja: opanowanie pożaru, później dogaszanie, przeszukanie pod kątem możliwych osób bezdomnych, może potrwać do samego rana. My też wiemy, że ten barak miał być pusty, generalnie nie miało być nikogo w środku, ale z tyłu głowy mamy zawsze to, że osoby bezdomne mogły się schronić w środku, bo aura jest już jesienna - mówi kapitan Krzysztof Pertman, dowódca akcji.
Dla sąsiedniego szpitala zagrożeniem był gęsty dym, ale strażakom udało się opanować sytuację i ewakuacja pacjentów nie była konieczna.