Historia zaginionego kota mogłaby stać się kanwą filmu o kłopotach, przeciwnościach, dziwnych przepisach, dzielnych strażakach - zakończoną happy endem. Świąteczny wyciskacz łez... Nie wierzysz?
Kaliscy strażacy uratowali kota, który wszedł na drzewo, ale nie potrafił z niego zejść. Początek banalny, ale posłuchajcie dalej...
Stowarzyszenie Help Animals w Kaliszu otrzymało informację o tym, że od dwóch dni na świerku na posesji przy ul. Granicznej siedzi kot, który wspiął się na drzewo, ale nie potrafi samodzielnie zejść.
Animalsi o pomoc poprosili straż pożarną. I wtedy okazało się, że … strażacy nie mogą pomóc, bowiem takie są przepisy!
- Skontaktowaliśmy się ze strażą pożarną, niestety dyżurny odmówił pomocy w uwolnieniu kota, bowiem procedury przewidują możliwość interwencji tylko w przypadkach, gdy zwierzę siedzi na drzewie przynajmniej 3 dni – mówi Sylwester Piechowiak, prezes stowarzyszenia Help Animals w Kaliszu.
- Na szczęście komendant straży, po naszej interwencji, wydał polecenie wyjazdu jednostki. Ostatecznie strażakom udało się bezpiecznie zdjąć z drzewa przemarznięte i zszokowane zwierzę. Dziękujemy im za pomoc i za złamanie obowiązujących procedur. Zwyciężyła wrażliwość na los zwierzęcia, bo najprawdopodobniej nie przeżyłoby na drzewie kolejnej nocy – dodaje Sylwester Piechowiak.
Kaliscy „animalsi” zaczęli szukać właściciela kota i dość szybko, dzięki mediom (portal faktykaliskie.pl) udało się go odnaleźć.
- Kot jest już w domu. W "nagrodę" dostał obrożę z identyfikatorem. Pierwszy raz w życiu trafił nam się tak niezdarny kot, którego co rusz zdejmujemy z dachów budynków sąsiadów. Jestem ogromnie wdzięczna za pomoc i zaangażowanie ludzi z Help Animals i zorganizowanie sprawnej akcji. Nie pierwszy raz widzę ich skuteczność i pomoc zwierzętom. To wspaniali ludzie i świetna inicjatywa – napisała właścicielka niesfornego kota.